polski
polski blog
salon24.pl
Z dużym zainteresowaniem przeczytałem komentarze do mojej poprzedniej notatki „Współczesne pokolenie nie umie nawet szukać, a ja wiem dlaczego”, w której wyraźnie wskazałem na przesuwanie granic w rozumieniu problemów. Od słowa do słowa, i nagle temat umiejętnie został skierowany w stronę prześladowania pewnego narodu w trakcie II wojny światowej. Poniekąd przykro mi się zrobiło, że nie było tu jeszcze mowy o nietolerancji, mniejszościach seksualnych czy szurach (w "postępowym świecie" to tematy dyżurne), ale i tak z drugiej strony nawet na tej próbce dało się zauważyć:
- albo totalną ignorancję / naiwność (nie chcę mówić o głupocie, bo tej najwyraźniej nie było)
- albo realizowanie konkretnych celów
Tak się składa, że w wielu przypadkach, gdy ktoś nie ma nic merytorycznego do powiedzenia, to zaczyna właśnie wspominać chociażby o niemieckich obozach. I tu się pojawia pewien problem. Wbrew widocznej tu i tam narracji nikt nie neguje tragedii i ludobójstw z II wojny światowej (nie, nie było tylko jednego, a wiele), do tego każdy słyszał o tym do znudzenia. Ale żeby wrzucać to do każdej rozmowy? Żeby się przerzucać tym, kto jest bardziej pokrzywdzony? To już nie jest nawet nudne, natomiast robi się niesmaczne, nachalne, uciążliwe i wywołuje efekt obronny (i jak tu się dziwić, że ludzie później się irytują?)
Ci, którzy bronią Polski albo próbują się do niej włamać, nie mają chyba nic wspólnego z wyczynami SS-manów. Tak się składa, że dziś przeczytałem o tym, że Instytut Spraw Międzynarodowych zrobił publikację o pomocy ze strony Polaków dla ich braci, a w niej wykazał wielkość tego, co robiła polska dyplomacja (i nie są to drobiazgi). Pójdźmy dalej – kojarzy ktoś firmę IBM i jej techniczny wkład w cały proces (o dziwo, pisze o tym nawet Wikipedia), albo historię statku „St. Louis”? I kto jest bielszy?
To wszystko bolesne tematy, ale żeby to łączyć z hybrydową wojną z Polską, to dla mnie nowość. Pytanie teraz, czy Polacy dadzą się urobić jak inni i pozwolą sobie na przekraczanie kolejnych granic?
Bardzo mi się spodobały merytoryczne komentarze o polskiej emigracji, która miała zupełnie inną sytuację (dziękuję!). Porównajmy to zresztą do narracji z Onetu z dzisiaj. Biedni ludzie z Kongo (gdzie Rzym, a gdzie Krym? Pieszo przeszli z Afryki?) trzy dni się błąkali, i niedobra Straż Graniczna udała, że nie widzi ich rozpaczliwej sytuacji (oczywiście za to na wysokości zadania stanęli bohaterscy reporterzy i aktywiści, którzy przypadkiem znaleźli się w strefie chronionej).
Ludzie, w jakim świecie my żyjemy?
Ja rozumiem, że kraj, w którym jest tygiel wszystkiego, łatwiej podbić (stąd te podchody z „uchodźcami”), ale… z czymś takim do Polaków? Naprawdę tak nisko jesteśmy oceniani na świecie? Ktoś myśli, że można tak nas podejść?
Tak wygląda realizacja czyichś celów, i w tym świecie nie liczą się fakty, tylko polityka. „Ktoś” podrzuca nam kukułcze jajo, i mówi, żebyśmy się nie bronili, a nawet Biblia nie odmawia prawa do obrony (owszem, jest słowo o pomocy bliźniemu, ale tylko do pewnej granicy, i ta granica jest mocno przekraczana).
No dobrze, tyle o tematach ważnych i ważniejszych, wróćmy do IT. Ostatnio miała premiera kolejnego wspaniałego systemu od firmy Microsoft. Można tu i tam poczytać o tym, że gry mogą chodzić nawet do 30% wolniej, że przy niewspieranej konfiguracji możemy nie dostać uaktualnień bezpieczeństwa z Windows Update, a na Ryzenach wydajność spada nawet o 15%. Tak się zastanawiam, że wspomniany system operacyjny zaczyna przypominać filmy z Bollywood (oczywiście to, że Hindus jest CEO, to tylko przypadek) – dużo gadżetów i błyskotek, a merytorycznie…
I teraz moje pytanie na dzisiaj: to kto rządzi światem (albo w IT)? Poniżej podam typy (w kolejności alfabetycznej):
- Amerykanie
- Chińczycy
- ludzie z Indii
- przedstawiciele pewnego kraju z Bliskiego Wschodu
Kto z nich jest najbardziej wygranym? I komu z nich może zależeć na tym, żebyśmy byli uwikłani we wzajemne konflikty, albo żebyśmy byli „ubogaceni” albo działali "jak należy"?
Weźmy choćby ekologię:
Tak bardzo jesteśmy upominani o węgiel, a tu proszę: według carbonbrief.org USA wyprzedzają mocno wszystkich w emisjach, podobnie nad nami stoją Chiny, Niemcy, UK, itd.
Tak wygląda polityka.
Mądrość na dzisiaj: tak się składa, że wszystkie wojenki o słowa (uchodźcy czy emigranci, przyjmować czy nie przyjmować, itd.) tylko zajmują nam czas i odciągają nas od prawdziwych problemów i budowania w nas siły. I owszem, może i instytucje od wieków uważane za ostoję naszej kultury się kompromitują, ale… nawet w tych ciężkich czasach można być dobrym człowiekiem i nie dać się złu, które najwyraźniej tu i tam podnosi głowę. Dlatego nie dajmy się - w jedności moc. Polacy już raz stworzyli najjaśniejszą Rzeczpospolitą Obojga Narodów, i mają mądrość w genach.