Jak Polacy potrafili wykorzystać rozwój kraju z lat siedemdziesiątych XX wieku, to chyba wszyscy wiemy - z jednej strony przez chwilę były inwestycje, z drugiej strony skończyło się stanem wojennym i rozmontowaniem pewnego systemu.
Niektórzy ubolewają nad FSO, zapominając chociażby o tym, że kupiliśmy licencję na Fiata 125p czy Poloneza, ale… bez nowoczesnych silników (te miały być dokupione w latach późniejszych), albo, że dużo elementów w kolejnych modelach rocznikowych było zubażanych. Inni dosyć wstydliwie pomijają rolę związków zawodowych, i to, że gdyby pewnie nie one, to na Żeraniu byłby fiat albo volkswagen (udało się dacii czy skodzie, dlaczego nie mogło udać się nam?)