Jej oczy we mnie wpatrzone,
jej usta wciąż nienasycone,
jej piersi, które twardniały,
jej łono i ciała świat cały,
jej ręce po mnie błądzące,
jej nogi dotyku mocno łaknące,
jej uczucie, co ją trawiło,
co ją jak kacem dniem żywiło,
tyle lat od tego upłynęło,
ale to nigdy tam nie minęło,
na zawsze będzie w pamięci,
na zawsze wspomnienie kręci,
bo nie miało to wyrachowania,
które życie teraz odsłania,
w wariackiej rzeczywistości,
gdzie taniec Wita wciąż gości,
i słyszę życie na moje słowa,
i pantofli czerwonych wymowa,
stringi, perfumy i wyuzdanie,
od rozmów trudnych uciekanie,
i wiem, gdy chcą mi powiedzieć,
lecz taniej im daleko siedzieć...