Czy wszyscy są aktorami w życiu ? Kto gra tylko siebie ?
(refleksje pod wpływem "Fantazego")

Prawie wszyscy w życiu grają kogoś, kim nie są. Bo czyż grą nie jest czasami odpowiedź (egzamin) ucznia ? On swoim zachowaniem, gestami, słowami musi przekonać nauczyciela (profesora) o tym, że doskonale zna pewne zagadnienie. I chociaż czasami bardzo się boi (gdy profesor jest bardzo wymagający, gdy on najzwyczajniej niewiele umie, itp.), musi udawać kogoś innego. Podobne sytuacje zdarzają się w pracy: sekretarka musi się błyskawicznie orientować i znajdować w nowej sytuacji (czasem improwizować, aby podtrzymać w kliencie dobrą opinię o firmie). Są momenty, gdy musimy być obojętni na ulicy, a widzimy piękną dziewczynę/chłopaka. Nawet małe dzieci po uszkodzeniu czegoś udają potem przed rodzicami, iż to nie one były sprawcami. Gramy wtedy, gdy komuś chcemy zrobić jakiś kawał i świadomie kierujemy go w naszą pułapkę. Gdy jesteśmy w pracy (a właśnie rzucił nas chłopak/dziewczyna czy też wydarzyło się coś innego, a również ważnego), jesteśmy zmuszeni pozorować nasze opanowanie (mimo, że w środku mamy ochotę płakać) - szczególnie, gdy niewłaściwe zachowanie w tym momencie może mieć bardzo poważne i nieprzyjemne skutki. Jesteśmy jak aktorzy na scenie. I chociaż często nie gramy profesjonalnie, od tych starań będzie zależało nasze życie (zresztą zawodowcy mają trudniejsze zadanie, gdyż w czasie spektaklu CAŁKOWICIE zmieniają swoją osobowość). Kiedy odsłaniamy swoje prawdziwe uczucia ? Myślę, iż bardzo często w momencie, gdy wiemy, iż nikt nie może zaszkodzić osiągniętej już przez nas pozycji (np. zazwyczaj młodzież "demaskuje się" poza szkołą i domem). Każdy człowiek posiada pewien próg odporności psychicznej, po przekroczeniu którego załamuje się. Wtedy ktoś taki szuka pokrewnej duszy, której może się wyżalić (zazwyczaj jest to ktoś z najbliższego otoczenia) - wtedy okazuje się, że np. obywatel X, zawsze wspaniale przygotowany, ma z tym duże kłopoty, poświęca czas normalnie przeznaczony na rozrywki, itd. Bardzo naturalne są dzieci (np. jeszcze nie rozumieją, że czasami nie wypada pytać się kogoś o pewne sprawy) lub osoby mniej inteligentne (z porażeniami, itp.). Czy więc w świetle tego można powiedzieć, że Idalia nie była aktorką (w przeciwieństwie do Fantazego) ? On żył na jawie i całkowicie przyjął maskę człowieka bezwzględnie wykorzystującego swoje pieniądze. Nie wiemy właściwie, jaki był. Idalia natomiast była inna - szczera. Chociaż na pewno grała w swoim życiu, możemy dużo powiedzieć o niej samej. Nie lubi całkowicie ukrywać się za pewną maską (stwierdza zresztą, że "Nasze otrucie było błazeństwem" - nie umie tego odtwarzać, wie, iż to nieprawda). Widać więc, iż można w życiu być aktorem w jeszcze innym sensie - gdy nieświadomie, ale całkowicie, przenosi się przeczytaną treść do życia (co zresztą robił Fantazy). Aktorami byli też Respektowie - udawali, iż chylący się ku upadkowi angielski ogród jest całkowicie w porządku.