Laptopy PIS dla szkół – kilka uwag do specyfikacji (2023)
Submitted by marcin on Sat 28-Jan-2023

polski
polski blog
salon24.pl

W internecie pojawiły się fragmenty wymagań, jakie mają spełniać laptopy dla szkół. Dzisiaj pozwolę sobie skomentować niektóre z nich.

I tak zacznijmy od ekranu. Matryca ma być matowa, z kolorami, minimum 13” i Full HD, a do tego jasność co najmniej 220 cd/m2.

Całość wygląda dosyć sensownie, ale… zapomniano (a może nie zapomniano, tylko celowo pominięto) o wymogu używania podświetlenia bez PWM, o tym, że niektórzy producenci matem nazywają nawet matryce z częściowym połyskiem, a do tego liczy się również kontrast i pokrycie kolorami. W najniższej półce cenowej te dwa ostatnie parametry zazwyczaj się mizerne, do tego potrafi dojść właśnie mruganie (bardzo szkodliwe i wywołujące problemy u części populacji) i słaba jakość matu. Część z tych problemów widziałem w Medionie E4251, część w Acerze Swift 1 SF114-32, dodatkowo w tym ostatnim producent stosował coś, co nazywam loterią (gwarantowane są tylko podstawowe parametry takie jak rozdzielczość, a poszczególne egzemplarze mogą mieć diametralnie różne ekrany - wszystko zależy od tego, z której półki wzięto je w fabryce).

Ogólnie nie potrafię powiedzieć z czystym sumieniem, że ten element jest wybrany dobrze.

Przejdźmy do dysku, o którym napisano, że ma to być SSD o pojemności 256 GB. Tutaj zastanawia mnie brak informacji o wymienności elementu, brak informacji o standardzie NVME, jak również jakiegokolwiek wskazania na szacowaną żywotność.

Teoretycznie ktoś może tu zaproponować nawet dysk SATA 2,5” albo przylutowane kości (takie ma Apple, ale w formie modułów eMMC również najniższa półka cenowa, a jak znam życie, ktoś może to podciągać pod SSD), jak również sprzedać mające złą opinię dyski na kościach QLC (przy dużym zużyciu mogą padać jak muchy).

Ogólnie średnio.

RAM określono jako 8GB z możliwością rozbudowy do min. 16GB. Tutaj nie ma żadnej informacji o ilości slotów, co pozwala na sprzedaż sprzętu, w którym rozszerzenie pamięci wymagać będzie zmiany kości zamiast jej dodania (nie wymagam tu już nawet pracy dwukanałowej).

Bateria ma mieć tutaj co najmniej 37Wh. Mogę się domyślać, że wielkość wzięto np. z jednego z Chromebooków HP, szkoda, że nie próbowano nawet określić minimalnego czasu pracy pod pełnym obciążeniem przy nowości albo szacowanego spadku po iluś cyklach ładowania (oferent może próbować upłynnić ogniwa najniższej jakości).

System operacyjny ma mieć 64 bity, a urządzenie powinno wspierać TPM 2.0. To teoretycznie wskazuje na Windows 11, ale… pod definicję zaliczają się również Chromebooki i tam robi się pewien problem – te urządzenia są tak blokowane, że nic innego się nie zainstaluje, tymczasem sprzęt „ogólny” kosztuje mniej więcej tyle samo i pozwala chociażby na zmianę Windows na Linuxa.

Serwis ma być realizowany na miejscu. Takie pakiety zazwyczaj generują koszty i oferent albo musi zaproponować odpowiedni pakiet (wtedy sam sprzęt musi kosztować mniej i być odpowiednio słabszy) albo dostaniemy czas reakcji wyłącznie na papierze.

I wreszcie wydajność CPU jest określona przez Cross Mark, a ten, jak wskazują różne serwisy, mocno preferuje Intela. Szkoda, wielka szkoda.

Inne parametry są dosyć standardowe – karta graficzna zintegrowana, złącza USB, wifi 5, itp.

W całej sprawie zastanawia mnie brak dodatkowych punktów za przykrycie na kamerkę, możliwość wyłączenia mikrofonu, obudową spełniającą MIL-STD 810G czy kilka innych rzeczy.

Obawiam się tylko, że zamiast sprzętu uniwersalnego albo „normalnego” możemy dostać tanie Chromebooki, ewentualnie coś z łamiącymi się zawiasami czy podobnymi atrakcjami. Gdyby cena mogła być trochę wyższa niż prognozowana (mniej więcej 3500-4000PLN zamiast 2000-2500PLN), to bez problemu można by wybrać coś z „dobrej” serii biznesowej albo może nawet jeden z modeli Clevo, sprzedawany przez pewnego dystrybutora z Warszawy (ten ostatni sprzęt należy do pancernych i na pewno by posłużył, a ja na wszelki wypadek dodam, że z firmą nie mam prywatnie ani biznesowo żadnych układów).

Wydaje się, że tę żabę będzie musiał zjeść kolejny rząd, na razie pozostaje czekać do lutego.