mwiacek.comColorColor | Mobile  
Pękła kolejna granica… a ja się poniekąd cieszę. (2022)
Submitted by marcin on Tue 13-Sep-2022

polski
polski blog
salon24.pl
Apple

Czy piszę zgorzkniałe malkontenckie posty? Czy to, co wskazuję, nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości?

Żeby odpowiedzieć na to, wystarczy przyjrzeć się ostatniej konferencji Apple. I tak żarty o sprzedaniu nerki chyba powoli stają się realnością – najdroższy wariant iPhone z rodziny czternastej przekroczył cenę 10000 PLN.

Przez lata wielu z nas było przyzwyczajonych, że może kupować każdy gadżet. Iphony stały się codziennością, tak samo jak bezprzewodowe słuchawki i inne przedmioty codziennego użytku. Nasze życie zmieniło się, a producenci zauważyli to i zaczęli wypuszczać modele ze składanym ekranem czy innymi możliwościami (ich przydatność czy trwałość bywa dyskusyjna, ale cóż). Produkty Apple od zawsze były poniekąd uważane za te lepsze, i obecnie doszliśmy do tego, że na te droższe stać będzie tylko nielicznych (albo tych, którzy wezmą kredyt, a potem będą wcinać suchy chleb).

Co jeszcze oznaczają te wyższe ceny? Amerykanie zauważyli, ile jeszcze można wyciągnąć z użytkowników, ale nie tylko. Ceny w PLN dla serii trzynastej i czternastej pokazują, jak bardzo „mocna” jest nasza narodowa waluta. Jest oczywiście i plus. Coraz więcej ludzi będzie miało wyłącznie modele tańsze, a te staną się bardziej atrakcyjne dla developerów - może pojawią się jakieś optymalizacje albo część z nas zauważy, że życie nie kończy się na kupowaniu elektroniki, której dużej części nawet nie wykorzystujemy?

I teraz pytanie – czy to, że piszę o podobnych zjawiskach i szukam plusów i minusów bez „ochów” i „achów”, jest zgorzkniałym malkontenckim postem?

Ciekawym jest to, że w kolejnych modelach iPhone (teoretycznie z tej samej serii) odtąd będziemy mieć do czynienia z innymi procesorami, podobnie będzie postępował Intel (w generacji trzynastej CPU częściowo dostaniemy rdzenie z serii dwunastej, a częściowo z serii trzynastej) i AMD (niektóre modele Ryzen z serii 7000 będą miały nawet stare rdzenie Zen2!). Obecnie już chyba wszędzie możemy mieć do czynienia z prawdziwą loterią (użytkownicy jedno myślą, a dostać mogą co innego).

Poszukajmy dalej. I tak ostatnio miałem przyjemność usłyszenia kolejnej opinii o tym, że nowe auta mają problemy z naprawami na gwarancji, bo są skomplikowane, a na części trzeba czekać. Obejrzałem sobie m.in. Dacię Sandero w wersji full-wypas (przebieg słownie pięćdziesiąt kilometrów), gdzie trzy cylindry miewały jednak lekką zadyszkę przy prędkościach autostradowych, a sam silniczek dostawał czasami drgawek na biegu jałowym. I nie powiem, autko nawet całkiem przyjemne, ale… producent zaleca przeglądy olejowe co trzydzieści tysięcy (to chyba śmierć, prawda?), i o ile przy tym małym silniczku (bodajże 1.0) daje się uzyskać zużycie 6l benzyny, to na starym dobrym 1,4MPI nie ma problemu, żeby zejść poniżej 5l (że o dieslach 1.9l nie wspomnę, a w nich zużycie paliwa 4l to norma). Oczywiście można tu wskazać, że trzeba wszystko sprawdzić na tej samej trasie, itp. itd. To wszystko prawda. Czy jednak zabijanie spalinowej motoryzacji to dobry pomysł? Czy nie mamy tu i tam sygnałów, że mocno brakuje litu do produkcji baterii? Czy te piękne nowoczesne elektryki nie mają problemu z brakiem wolności wyboru trasy? Albo nie są problematyczne, gdy ulegną zapłonowi?

A dlaczego o tym wspominam? Bo wielu ludzi neguje rzeczy widoczne aż nadto, i wciąż uważa, że nasza zachodnia cywilizacja wspaniale się rozwija. Wróćmy jednak do elektroniki Apple. Pierwsze doniesienia mówią, że nowy chip A16 bywa wolniejszy niż poprzednik. Czyli dostajemy mniej za więcej, i nawet podobno córka Jobsa skwitowała to odpowiednio.

Boli tyłek, że się o tym mówi, co nie, gadżeciarze?

PS. Z ostatniego tygodnia jest jeszcze ciekawa inna historia – brytyjska dziennikarka o bardzo brytyjskim nazwisku Hakim wypuściła jako pierwsza (?) tweeta, ignorując przy tym ustalenia z rządem. Tak niestety w dużej mierze obecnie wygląda świat – liczy się prędkość, szybkość, pozory, a nie fakty.