Film wszech czasów z 1939 budzi podziw nawet dzisiaj. Gra aktorów, muzyka, historia, rozmach, szyk, i wiele innych rzeczy
… a do tego groszowe zarobki np. Vivien Leigh (odtwórczyni roli Scarlett).
W 2022 mamy znów wojnę. Pojawiła się również drama na miarę naszych czasów, czyli „proces stulecia” pary dwójki pogubionych ludzi. Tak niektórzy to widzą, i co najlepsze, pasjonują się tym. Tymczasem co my tu mamy? Np. płacz aż do słowa „sprzeciw”, potem cisza, „oddalam”, i kontynuacja płaczu. Albo zeznawanie w trakcie jazdy samochodem. Albo zeznawanie, wstrzymanie głosu i oczekiwanie na słowo „sprzeciw”, a potem dalszy wywód. Nie chce mi się nawet pokazywać filmików z YouTube, bo tych jest na pęczki.
My mieliśmy "Ptaki ciernistych krzewów", "Północ i południe", "Niewolnicę Isaurę", "Dynastię", a młodzi mogą "podziwiać" być może ostatnią wielką operę mydlaną Hollywood (para dostała swoje wcześniejsze pieniądze za gry z filmów, i można powiedzieć, że to wytwórnie sfinansowały obecną zabawę), tylko taką bardziej interaktywną… Dwójka aktorów dobrze się bawi… i choć nie powinno się wydawać osądów przed wydaniem prawomocnego wyroku sądu, to jedna z osób wyraźnie ma problemy z psychiką, a jej argumenty są po prostu śmieszne.
Ale zaraz… ohhh… wait, przecież opinia publiczna wydała opinię na Johnym, zanim cokolwiek udowodniono. I na innych mężczyznach też. Tak swoją drogą, ostatnio na YouTube pojawiło się wideo z księdzem Pawlukiewiczem, na którym mówi wyraźnie coś w stylu „kobiety, bądźcie wsparciem dla waszych mężczyzn”.
Tak sobie myślę, że feministki uciekły już pod jakiś kamień (wiadomo, wojna), podobnie całe to genderowanie kropka w kropkę przypomina subkultury z lat minionych (punkowie? emo?).
Twitter - video
Czyżby powrót do normalności?
Świat po 1945 był inny, a potem wszedł w erę komputerów, i innych nowości. Obecna elektronika tkwi w ślepym zaułku, i nawet dosyć świeże spojrzenie Apple (seria M) niewiele tu zmienia, do tego tych lepszych Ryzenów też jest jak na lekarstwo (wiadomo, klęski żywiołowe, podkupywanie mocy przerobowych przez konkurencję, etc.), a Intel wciąż gra w zmiany podstawek i wybór wydajności albo oszczędność energii. Windows? Karykatura systemu operacyjnego. Linux? Raczej nie zdobędzie rynku desktopów. Smartphony? A co tu jeszcze można wymyślić?
Ogólnie zastanawiam się, że obecne dzieci za dwadzieścia czy trzydzieści lat mogą mieć całkiem ciekawe czasy. Komputery kwantowe? Holografia? Czy będzie jeszcze Google? Albo HTML?
To ciekawe dla mnie, wychowanego na asemblerze, C, C++ i kilku innych rzeczach.
Pewne nazwijmy to jaskółki zmian (czy też tego, że stare potęgi upadają) widać też po zakupie Twittera (Soros i inni protestują, nie kryjąc się już z niczym), po słowach papieża (nie wiem, czy te o szczekaniu to złe tłumaczenie, czy nie, ale to najmniej ważne) albo po tym, że nagle obrodziły filmy z serii Star-Trek (Piccard, Discovery, a też Nowe Światy).
Młodzi budują nowe światy (tak swoją drogą, to ciekawe, czy dożyję czasów, w których również "stare" filmy są dostępne bez ograniczeń).
Shall we begin?