Ludobójstwo na Ukrainie trwa w najlepsze, tymczasem szykuje się już nowa „katastrofa”.
Co i rusz czytam, że już za chwilę firmy będą coraz bardziej zmuszać pracowników do powrotu do biur. Głównym, koronnym argumentem jest oczywiście to, że zdalnie nie można ich tak mocno kontrolować. Tak się zastanawiam, że szczególnie w większych miastach dzień pracy takiego ludka zaczynał się i kończył staniem w korku, i to tylko po to, żeby zjeść jakąś papkę w zakładowej stołówce i poklepać po plecach kilku ważnych ludzi, a do tego spędzać czas na głośnym open-space budynku, w którym pewnie starano oszczędzać się na klimatyzacji (przy czym słowo klimatyzacja to w ogóle należy traktować orientacyjnie, gdyż walka o temperaturę i niemożność otwarcia okna często powodowały, że mikroklimat był pewnie znacznie gorszy niż w każdym domu).
Do tego pojawia się „zdziwienie”, że no jak to? Ludzie nawet po przechorowaniu COVID-19 i tak nie chcą „nowoczesnych” preparatów?
Albo takie NFT – ktoś zapłacił kilka milionów USD za to, żeby „być właścicielem” kilku bajtów, chciał to odsprzedać za bodajże 43 miliony USD, a dostał tylko kilkaset, czy kilka tysięcy.
- Zacofanie – grzmią różne serwisy. - Zacofanie i zaścianek.
Myślę, że zarówno Europa, jak i USA, Chiny i kilka innych państw stanęły przed murem. Nie można już dłużej bazować na pieniądzu kreowanym z powietrza (stąd złoto zaczyna tu i tam być normalnym środkiem płatniczym), na sztucznej żywności, czy spekulacji ropą naftową, i kilkoma innymi rzeczami. Zresztą, niewydolność tego systemu jest widoczna w tak prozaicznej rzeczy, jak niedostępność „nowych i wspaniałych” seriali nawet dla tych, którzy chcą zapłacić kilka złotych za ich obejrzenie.
Przy okazji tych rozważań polecam nowe video Louisa Rossmanna, w którym opisuje program Samsunga, w którym, żeby np. kupić baterię do telefonu… trzeba nabyć również ekran.
Podobny program uruchomiło (albo bardziej uruchomi) również Google, ale tam… nie podano cen ani terminów. Czyli mamy poniekąd PR w pełnej krasie...
O programie Apple nie ma co nawet wspominać (Rossman o nim też mówił)
Tak się znów zastanawiam, że na papierze dostajemy cuda, w praktyce jednak albo mamy przerzucanie się korporacji odpowiedzialnością (tak jest teraz z Intelami 12-generacji, które zamontowane, tracą styk z pastą termoprzewodzącą), albo inne ordynarne oszustwo, czyli sprzedawanie rzeczy, które celowo pracują tylko na pół gwizdka (chociażby przez throttling).
Wojna z Rosją pokazała, że ileś lat „postępu” na świecie było ułudą – co z tego, że gdzieś są iPhony, jeśli gdzieś indziej ludzie mają problem z toaletą? Albo kradną podpaski, które najwyraźniej u nich są towarem luksusowym?
Moim zdaniem, nadchodzi czas, gdy do łask wrócą twarde fakty, a nie „nowa ekonomia”. I bardzo dużo rzeczy zostanie wrzuconych do kosza, jedyny problem w tym, że stary system będzie się rozpaczliwie bronił przed rozmontowaniem...
PS. Pamiętajmy przy tym o tym, że Zachód w pewnej mierze opiera się na religii… tymczasem mamy zaangażowanie się w ten konflikt przedstawicieli kościoła wschodniego, jak również co najmniej zastanawiające słowa głowy kościoła katolickiego (a to też poniekąd świadczy o kryzysie).