polski
polski blog
salon24.pl
GSM
Tytuł celowo jest przewrotny… i ani na jotę nie popieram ludobójstwa, i wojny, która ma miejsce, za to dzisiaj chciałbym jednak zwrócić na coś uwagę...
Kiedyś, gdy żyliśmy w innym świecie, TVP miała swój serial „Czas honoru”, który opowiadał o historiach z II wojny światowej. Gdy oglądałem go, i w kolorze widziałem inscenizacje różnych bohaterskich i tchórzliwych rzeczy, to zupełnie inaczej jawiła mi się znana z książek historia AK, AL i innych formacji. Poniekąd nie myślałem, że dożyję takich samych czasów, a jednak…
Świat pewnej ideologii wszedł w butami w Europę, i pokazał, jak bardzo „odwilż” po ZSRR okazała się sprawnie zbudowaną ułudą. W tej nowej rzeczywistości mamy demonstracje poparcia dla wojny w Niemczech, różne działania we Francji, i komunikat Facebooka (przepraszam: Mety, której nazwa kojarzy mi się z narkotykiem) o tym, że ileś grup mówiących o „studentach” z Białorusi w zeszłym roku było wspieranych przez tamtejsze służby specjalne. Pomagamy biednym ludziom, którzy tej pomocy potrzebują (i to jest piękne), równocześnie jednak widać coraz więcej naciągaczy. A do tego…
Pan Braun wykazał się wieloma bardzo kontrowersyjnymi rzeczami, ale akurat tutaj nie można zaprzeczyć, że ma rację – flaga Polski ma być po stronie lewej, a ten, kto twierdzi inaczej, jest… (no właśnie, nie powinienem kończyć). Pójdźmy zresztą dalej – katastrofy w Smoleńsku nie da się obiektywnie wyjaśnić za naszego życia (no bo skoro przez ponad 12 lat się nie udało, a środki były, to…), tymczasem cała ta historia z syrenami jest więcej niż wymowna, i pokazuje, jak bardzo „ktoś” próbuje przykryć pewnego rodzaju niemoc krzykiem.
Tak sobie tez czytam o Szanghaju, w którym podobno dzieją się dantejskie sceny związane z Covid-19 (i o tym, że obostrzenia są wciąż we Włoszech, od Ukraińców wymaga się „paszportów” covidowych, a kolejne rządy radośnie forsują ustawy o obowiązku przyjmowania eksperymentalnych preparatów), i zastanawiam się, że agresor ze wschodu idealnie pokazał i pokazuje ułudę, i fałsz zachodniej „cywilizacji”.
Weźmy ludzi, którzy pracują w Polsce w pewnych firmach o nazwach zaczynających się na L i A. Czy są oni winni, że ich korporacje nadal handlują w wiadomym kraju? Porównajmy to do Kaspersky Polska, która odżegnuje się od współpracy ze swoją odpowiedniczką (nie wiem, czy to działanie marketingowe, ale na papierze wygląda rewelacyjnie).
Pomimo całej tej zawieruchy tymczasem w IT w najlepsze trwa zabawa z tym, co przez lata stało się hamulcem branży.
I tak zacznijmy od pozornie niewinnej informacji: Google właśnie poinformowało, że w Google Play zacznie ograniczać dostępność aplikacji skompilowanych dla starszych wersji Android. Teoretycznie jest to piękne, bo wymusi na „złych” twórcach uaktualnienie aplikacji do najnowszej i najlepszej wersji systemu. I tu trochę nasunęło mi się porównanie do „złych” prywaciarzy, którzy działają na szkodę społeczeństwa. Załóżmy, że napisałem aplikację, która pokazuje obrazki, i nie mam potrzeby jej uaktualniania (działa, a ponieważ Android z natury miał być kompatybilny, to po prostu jej nie ruszam…). I teraz przychodzi „dobry” wujek, i grozi paluszkiem, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Zmieniam swoją aplikację, potem dobry wujek mówi, że coś tam jeszcze, i nagle użytkownicy mojej aplikacji są zmuszeni do zmiany doskonale działającego sprzętu.
Tak się składa, że ostatnio przeinstalowałem komuś Samsunga S7 Duos. Działa tak doskonale, że ma ciągle oryginalny firmware, a po wyłączeniu animacji w „Developer Menu” nie odstaje od nowszych konstrukcji. I teraz pomyślmy, że przeciętny Mietek będzie musiał wydać ileś cebulionów, bo jego aplikacje mu przestają działać.
W czasie wojny, gdy pieniądze są potrzebne na ważniejsze sprawy, to jest to poniekąd cokolwiek dyskusyjne. I oczywiście jako informatyk powiedziałbym, że bezpieczeństwo ponad wszystko, ale… wszyscy wiemy, jak bardzo Android jest źle prowadzony, jeśli chodzi o uaktualnienia (tak apropo, to Samsung właśnie usunął serię S9 z listy wspieranych telefonów, co też jest śmieszne, bo przecież ten model wspiera Treble i przygotowanie poprawek 4x w roku nie powinno być problemem)
Panie i panowie, tak to niestety wygląda – choćby wojna była, to i tak macie kupować nowe „wspaniałe” produkty. A to, że „pierdzą” albo nie mają nawet złącza na słuchawki, to nikogo to nie obchodzi.
Pójdźmy dalej – słowa te piszę z poniekąd znakomitego Hyperbooka L14. Firma aktualnie ich nie ma w ofercie (być może winne są zawirowania związane z Singapurem), a szkoda, bo oferowały / oferują baterię 73Wh przy ekranie 14” i wadze 1kg. Piszę, i tak się poniekąd zastanawiam, że prawdopodobnie nigdy nie użyję tam kodu 16-bitowego. Kod 32-bitowy też odchodzi w niebyt, i teraz prosta rzecz – dlaczego do licha ciężkiego CPU ma bardziej skomplikowaną konstrukcję przez ich obsługę?
Zamiast coraz prostszego sprzętu i oprogramowania dostajemy zakalce, które ciągle, i ciągle mają problemy. Taki Samsung S22 w wielu rzeczach nie jest lepszy od S7, taki Windows 10 w wielu rzeczach jest o wiele gorszy nawet od Windows XP, a takie „nowoczesne” CPU mogłoby być naprawdę dobre, gdyby obsługa starego kodu była zrobiona np. przez emulację (a nie w sprzęcie). Microsoft chwali się kompatybilnością wsteczną, a to przecież często nieprawda, i niepotrzebna rzecz (w Windows 64-bit nie można już odpalić aplikacji 16-bit, a i z tymi 32-bit różnie bywa). Google idzie tą samą ścieżką, tam samo Intel i AMD.
Takich przykładów można mnożyć. I jak napisałem, obecna wojna jest złem, ale… przynajmniej dobrze pokazuje, kto żyje w ułudzie, i tę ułudę ciągle próbuje wciskać. To poniekąd pokazuje też dobrze, jak ogromną ilością różnych złych rzeczy jesteśmy karmieni. Może czas, żeby obudzić się z tego zachodniego snu? I przestać wierzyć w to, że ciągle musimy pracować i wyrabiać mityczny wzrost?