Teoretycznie tzw. pandemia właśnie odchodzi w niebyt. Została zastąpiona tzw. endemią, co w części krajów bynajmniej nie oznacza rezygnacji z super zielonych przepustek (nazwa oczywiście przypadkowo taka jak w Orvella) czy innych „zdobyczy” ostatnich dwóch lat.
Jak wieść niesie, w Kanadzie trwają coraz większe protesty (dla odmiany w Austrii wprowadza się obowiązkowo szczepienia szczepionkami, w innych krajach nazywanymi obecnie raczej preparatami medycznymi).
Polacy nie protestują, przygnieceni nowym systemem podatkowym. Nikt raczej nie zwraca uwagi na pewien „dziwny program komputerowy” (tak zdaje się mówiono w zeszłym roku w TVP), kupiony za grosze na Bliskim Wschodzie.
Równocześnie do wszystkiego dochodzi wykupowanie kolejnych złoży litu przez Chiny, i… pożary elektrycznych autobusów Mercedesa (mają w przyszłości jeździć we Wrocławiu). Widać również informacje o możliwym wycofaniu Facebooka i Integrama z UE, i ogromnych spadkach chociażby Netflixa, a na deser dochodzą kolejne fakty o imperium pewnego pana o nazwisku Schwab…
Czy o czymś zapomniałem?
Niniejszym wpisem chciałbym tylko zwrócić uwagę na trzy ważne rzeczy:
- obecnie mamy do czynienia z największą chyba w historii walką gigantów (ranne USA i rosnące Chiny, swoje chcą ugrać Światowe Forum Handlu i Rosja, która nie mogła chyba wymarzyć sobie lepszej okazji do ekspansji)
- jeśli chodzi o USA, to różne internetowe gwiazdy ostatnich lat (Google, Microsoft, Facebook, Intel) przestają się liczyć, podgryzane przez alternatywnych konkurentów i rządy, które szukają u nich pieniędzy (symbolem upadku niech będzie wiecznie dziurawy i problematyczny Windows, czy podział rdzeni u Intela na wydajne i słabe)
- po całym tym owczym pędzie do globalizacji może dojść do rozpadu wszystkiego na szereg państw narodowych (chociażby z własnym internetem)
Ogólnie to jest bardzo niebezpieczny moment, gdyż ludzie wymęczeni fizycznie i psychicznie mogą zaakceptować dosłownie wszystko. Pytanie tylko czy obecni rządzący są tylko nieudolni czy realizują plan którejś ze stron?