Ludzie (podobno) latali na księżyc, (na pewno) potrafią przekraczać barierę dźwięku i robić różne inne niesamowite rzeczy… tymczasem zaczęło brakować im tak podstawowego przedmiotu jak centymetr.
Przyznam się, to już się staje nudne, i szkoda, że tydzień czy miesiąc bez newsa o wpadce Apple jest stracony.
„Ostatnio” przeczytałem o tym, że niektóre iMac z M1 są nierówne, ale tak dosłownie, nie w przenośni. Tego można by się spodziewać po jakiejś tańszej marce (i stąd np. troszkę niższą nóżkę w Acerze Swift 1 po prostu podkleiłem taśmą klejącą)… tymczasem również komputer dla typowej amerykańskiej nastolatki (jak go wielu nazywa) bywa krzywy.
W sumie zastanawiam się nawet, czy to jakaś może nowa moda czy próba wprowadzenia trendu (może chodzi o sprzedanie iPodkładki?), ale z drugiej strony producent generalnie stara się, żeby umieszczać go na półce premium. Policzmy więc, ile to ciekawych rzeczy można powiedzieć o nowym produkcie z tego roku:
kiepskie chłodzenie w "słabszej" wersji (po Apple naprawdę spodziewałbym się kosmicznej technologii i ciszy, jak w iPadach; a zastosowanie „tańszego” i „droższego” systemu przypomina iPhone 7 i jego różne prędkości pamięci masowej)
niewymienność elementów
odblaskowy ekran z brakiem regulacji i ogromną brodą
krzywizny przynajmniej niektórych egzemplarzy
A do tego… jest najwyraźniej tak sexi, że nawet słynny pan Rossmann musiał się rozstać z jego powodu
Czyżby Apple znowu dokonało cudu? I czyżby marki premium na zawsze skazane były na ordynarne niedoróbki? (tutaj mały przerywnik z branży moto)
Pozostawię te pytania bez odpowiedzi, a że chciałem pisać też o użytkownikach „pro”, to mam news zupełnie innego kalibru (bo zły egzemplarz komputera stacjonarnego raczej można wymienić, za to wad samego ekranu raczej nie da się poprawić). Jak dobrze wiemy, w nowych największych iPadach Pro mamy dostępne ekrany miniLED, w których zastosowano podświetlenie każdego z punktu z osobna.
PWM użyte do regulacji podświetlenia ma niższą częstotliwość niż w starszych modelach
czas reakcji matrycy jest gorszy
Zaraz, ale miało być lepiej?
Nowe technologie mają to do siebie, że cierpią na choroby wieku dziecięcego, z drugiej jednak strony nikt chyba w Apple nie sądził, że użytkownicy tego nie zauważą?
Przypomnijmy, że to chyba nie pierwsza taka sytuacja, gdy użytkownicy profesjonalni dostają coś słabego. Wspomnijmy klawiaturę motylkową (która pojawiła się w MacBookach 12”, potem Pro, a dopiero na końcu w modelu Air „dla ludu”) albo złącza (w MacBook Pro są teraz tylko dwa), ewentualnie taśmy matrycy ekranu czy StainGate.
Tak mnie zastanawia, jak to się stało, że słyszeliśmy już o tym, że telefon trzeba trzymać odpowiednio (Antenna Gate w iPhone 4), że łuszcząca się farba to nie problem (Matte Black w „siódemce”), albo że telefony mogą się wyginać (iPhone 6 i 6 Plus)?
Teraz trzeba chyba tylko czekać, aż dyski w systemach z M1 będą padać jak muchy… zabawnie będzie.
Zgodnie z klasykiem „I hope you learnt something”.