Chwila wśród kątów rodzinnych,
rozkosz z rozrywek niewinnych,
zbieranie sił przed walką życia,
prężenie się i mycie okrycia,
spokój, co do głębi przenika,
ale smutek, że Polska tak znika,
że nikogo, kto czas zajmuje,
tak do szpiku wciąż intryguje,
rozdarcie pomiędzy światami,
myślenie innymi słowami,
wymieniać tak można bez końca,
żyję i wieść ta jest tak kojąca,
jestem Polakiem, zawsze wstaję,
ciągle odradzam się, choć dostaję,
choć masz firmę, dolary, władzę,
ja przekonań swoich nie zdradzę,
choćby źle tak dalej się działo,
wiem, że stąd jest umysł mój i ciało,
że nieraz byliśmy pod ścianą,
ale później w bitwie wygraną,
Polska to nie kupa kamieni,
żadna szmata tego nie zmieni...