Jesteśmy narodem poważnym aż do bólu

Muszę przyznać, iż myśl autorów przemawia do mnie i zgadzam się z nią. Śmiejemy się mało, najczęściej jesteśmy sfrustrowani… Jak często słyszymy z ust naszych rodziców, że w pracy wszystko w porządku ? Czyżby w ogóle (ale prawie w ogóle) ? Zauważyłem ostatnio, że jedną z najczęstszych odpowiedzi na pytanie "jak leci" jest "stara bieda" (która znaczy tyle, co: nic nowego, nic dobrego, nie ma nadziei na poprawę, itp.). Co więcej, taka postawa jest nam wpajana od najmłodszych lat. Boimy się i nie potrafimy rozładowywać naszej frustracji. Przykłady ? Jak często nauczyciele w szkole usiłują przekonać uczniów, że poradzą sobie z jakimś egzaminem (np. maturą) ? Czyż nie częstsze są takie ich postawy, w których wyrażają oni swoją dezaprobatę dla tego, co umieją uczniowie (czasami w stosunku do nich samych) ? Przecież nie zawsze uczniowie ci nic nie potrafią (jak uważają ich nauczyciele). Wystarczy ich tylko odpowiednio przekonać, aby pokazali swoją wiedzę, zainteresowania, itp. Zdaję sobie sprawę, że wpływ na taką sytuację może mieć przeładowany program, ilość klas, itp., ale czy to nie uśmiech może pomóc w przełamaniu tego ? Od uczniów wymaga się, aby starali się w nieszablonowy sposób rozwiązywać postawione przed nimi zadania, może nauczyciele także powinni nietypowo podejść do wychowanków (np. używając humoru) ? Dlaczego Gombrowicz w "Ferdydurke" umieścił lekcję języka polskiego (a raczej jej parodię) ? Myślę, iż jednym z powodów była właśnie chęć pokazania, że w szkole nie stosuje się np. śmiechu, wiedza jest wbijana do głów, każda próba samodzielności jest tępiona, zaś każdy musi być poważny. Warto też zauważyć, iż właściwie my chcemy tacy być, zaś próby bycia odmiennym powodują, iż ten ktoś bywa postrzegany jako ktoś dziwny, zdecydowanie wyróżnia się. A poza tym, wesołe, radosne zachowanie jest interpretowane jako widoczny objaw braku dojrzałości. Inna sprawa, iż wiele poprzednich pokoleń miało powód do powagi. Przykłady ? Ludzie żyjący i pamiętający wojny światowe, okres rozbiorów. Wtedy była ona jak najbardziej uzasadniona, ale teraz jest ona przyczyną wielu ograniczeń, co więcej znacząco wpływa na zmniejszanie naszych możliwości. Wpajane są nam wartości typu: Ojczyzna, poświęcenie, braterstwo. Czytamy utwory opowiadające o zrywach niepodległościowych, itp. Czym zazwyczaj się one kończą ? Czyż nie śmiercią głównego bohatera ? Albo utwory opowiadające o obozach koncentracyjnych II wojny światowej. Myślę, iż błędem programu szkolnego jest umieszczanie tak wielu pozycji o tej tematyce w przeciągu jednego (krótkiego przecież) roku szkolnego. 17 letni człowiek, który je kolejno czyta, popada w jeszcze większe przygnębienie. Wniosek: może można wprowadzić utwory bardziej radosne ? Przykładowo: jeśli "Opowiadania" Borowskiego to niekończący się opis działań zmierzających do wyniszczenia więźniów (nawet przez nich samych), ich eksterminacji, upadku WSZELKICH norm, to czy jest to dobry sposób, aby młody człowiek nie czuł się zagubiony w tym świecie dorosłych ? Jeśli dodatkowo czeka go matura (a przecież "nic" nie umie !), to czy może czuć się dobrze ? Odchodząc od tego wątku, warto zauważyć, jak czasami rodzice traktują dzieci, które są radosne, wesołe, itp. Spotkałem się już z tym kilka razy, iż bardzo często pytają oni je, czy nie brały jakichś środków odurzających, ew. próbują udowodnić, iż one się w ogóle nie uczą. I tym optymistycznym akcentem zakończę moje rozważania…


(c) by Marcin Wiącek
E-mail
ICQ UIN: 20723633
Strona WWW