mwiacek.comColorColor | Mobile  
W poszukiwaniu urządzenia doskonałego… o HyperBooku L14, zarabianiu firm i innych rzeczach (2021)
Submitted by marcin on Tue 07-Sep-2021

polski
polski blog
salon24.pl
x86
Hyperbook



Pierwszy „Pecet” w moim domu rodzinnym miał procesor 386SX, dysk 60MB i 4MB RAM. Później pracowałem na lepszym i gorszym sprzęcie. Bardzo dużym skokiem naprzód okazały się laptopy z układami Core Duo. Z perspektywy lat dobrze wspominam też Pentium MMX 166Mhz, nieźle Celerony, zaś średnio Pentium IV. Co ciekawe, oryginalny IBM PC z procesorem 4,77Mhz nie wzbudził we mnie większych emocji, może poza szacunkiem i podziwem, że zapoczątkował powstanie tak wielkiej rodziny sprzętu. I tak można sobie wymieniać w nieskończoność. Przez lata wiele się zmieniło, natomiast pozostał jeden wspólny mianownik - kolejne urządzenia obsługiwał ten sam operator, czyli ja we własnej skromnej osobie. Nadal mam te same oczy, uszy i ręce (OK, są starsze i może trochę bardziej zużyte), i choć jestem inny przez lata, to nadal szukam tego samego - w swoich różnych blogach od zawsze próbowałem patrzyć przede na kwestię przydatności oprogramowania / sprzętu do konkretnych zadań, czyli m.in. oceniałem ich efektywność i wpływ na człowieka.

Jeśli spojrzeć na ostatnie lata, to w 2019 recenzowałem jedną z płyt ITX z procesorem Ryzen 3950x (sprzęt przy obciążeniu działał zawsze na granicy możliwości termicznych, i winny był sposób chłodzenia, ale i rozwiązania AMD, które pomimo niewątpliwych zalet nie są idealne), znowu pisałem o monitorach, itd. itd., a w 2020 i 2021 zająłem się poszukiwaniem taniego sprzętu do pisania (po przeszukaniu oferty Dell, HP, Lenovo i kilku innych producentów zwróciłem uwagę na rozwiązania niszowe, potem na Mediona, Acera, a na końcu na Hyperbooka L14).

Myślę, że większość z nas już ma wystarczająco dużo sprzętu komputerowego w domu i najczęściej nie czuje potrzeby jego wymiany, z drugiej strony różne elementy związane z komputerami są dosłownie wszędzie (i rynek wchłonie każdą ich ilość). Konkurencja jest tu coraz bardziej zabójcza, a zmniejszanie wymiarów prowadzi do niebotycznego zwiększania kosztów.

To powoduje kilka rzeczy – producenci z reguły stosują metodę małych kroczków i próbują przekonać nas do zmian coraz bardziej wyrafinowanymi sztuczkami (niestety, ale w tym kierunku wydaje się też iść Microsoft), ewentualnie wprowadzają do sprzedaży produkty gorsze niż wcześniej (dyski SSD z niższym TBW czy bez pamięci cache), bo te i tak są wystarczające albo się sprzedadzą. Rewolucje pojawiają się wyłącznie wtedy, gdy ktoś doszedł do ściany. Tak było z AMD i ich procesorami (Ryzen pojawił się wyłącznie dlatego, bo starsze modele nie sprzedawały się wystarczająco dobrze), tak było też z Apple (wieść niesie, że mieli za dużo problemów technicznych z Intelem).

Myślę, że przekraczamy punkt, w którym na rynku będzie coraz bardziej wyraźny podział na serie profesjonalne (np. dyski SSD do serwerów za niebotyczne pieniądze) i domowe, w których wyraźnie zaczniemy się cofać (np. pojawi się coraz więcej pasywnie chłodzonych laptopów z tanimi 2-rdzeniowymi CPU). Nie będzie nic pośrodku, ewentualnie to coś pośrodku będzie miało ograniczenia typu reklamy, których nie można wyłączyć (albo mocne throttlowanie). Przewiduję takie zjawiska jest pakowanie coraz bardziej męczących wzrok ekranów (kiepskie powłoki matowe, mruganie, itp.) czy irytujących wentylatorów, a przedsmak regresu daje np. obecny Acer Swift 1 (obecny wariant w stosunku do modelu z 2019 ma m.in. 30% mniej czasu pracy na baterii i mniej złącz).

Czy w tej sytuacji można wierzyć zapewnieniom niebieskich o rewolucyjnej 12 generacji? Testy pokażą. Jeżeli ich procesory (albo kompletne SoC) będą bardziej energooszczędne w trybie idle, to być może będzie to stanowiło przesłankę do ich wymiany. Tylko, że… tego bym nie oczekiwał po firmie, która przez lata miała problem z jednym wstydliwym drobiazgiem. Jeśli spojrzeć na zużycie energii w trybie standby w systemach z Pentium N5000 (tutaj znów Acer Swift 1) i systemach z „pełnymi” procesorami, to te ostatnie mają co najmniej 2x większe wartości, i śmiem wątpić, że chodzi wyłącznie o pamięć DRAM (bardziej skłaniałbym się ku temu, że winne jest „nieinwazyjne” rozwiązanie Intel ME).

Wróćmy jednak do osoby operatora sprzętu. Ten tekst piszę z Hyperbooka z Samsungiem 980. Siedzę i co chwilę naciskam klawisz, na ekranie pojawia się literka, od czasu do czasu może sprawdzone jest jakieś słowo w słowniku, i tyle… Tu faktycznie nie potrzeba Ghz czy GB, jak ktoś słusznie zauważył.

Jeżeli porównać ten laptop z moim dawnym zestawem z Pentium MMX, to jest mniejszy, bezgłośny (o tym za chwilę) i bez gniazdka działa nawet do 30h. Możliwe, że nie proponowałbym tego sprzętu do wszystkich krytycznych zastosowań biznesowych (brak czytnika kart chipowych, do tego model biznesowy Clevo polegający na tym, że informacje i uaktualnienia BIOS dostępne są wyłącznie przez resellerów). Ale do zastosowań domowych i półprofesjonalnych? Po prostu rewelacja (i w sumie chyba nie chciałbym wracać do Pentiuma sprzed lat, bo choć mam do niego pewien sentyment jak do starej motoryzacji, to uważam, że jego miejsce jest w muzeum).

Sam model teoretycznie nie jest niczym niezwykłym, i mogłem wybrać sobie wersję kolorystyczną, klawiaturę i częściowo firmware. Część firm oferuje więcej opcji w BIOS, część daje 16GB wbudowanego RAM albo modem LTE. Zróbmy zresztą mały przegląd modeli Clevo z tej serii (nie uwzględniłem w niej wszystkich dostawców):

  • L140MU (czarny) - Hyperbook L14, Lemur Pro, Metabox Flo, BTO U•BOOK 14U1139
  • L141MU (srebrny) - SCHENKER VIA 14, TUXEDO InfinityBook S 14 – Gen6
  • L142MU (różowy) - 14" Lafité® Pro Pink

A wracając konkretnie do Hyperbooka (który dostępny jest od POLSKIEJ firmy) – pod Ubuntu udało mi się dokonać kilku kolejnych ustawień:

  • po instalacji Tuxedo Control Center mogę wyłączać touchpad (Fn+F1), mam też możliwość kontroli wentylatora, wyłączenia kamerki (na konieczność manualnego wykonywania tego w standardowym Ubuntu wskazałem w poprzednim poście) czy ustawienia prędkości procesora (jeśli nie chcemy korzystać z tej ostatniej funkcjonalności, to mamy odpowiedni checkbox w opcjach głównych)
  • w układach Intela nie ma problemu z kontrolą TDP, np. pod Ubuntu wystarczy wydać następujące komendy i już mamy ustawione TDP 5 / 10W:
    sudo rapl-set -p 0 -c 0 -l 5000000 -e 1
    sudo rapl-set -p 0 -c 1 -l 10000000 -e 1
    sudo rapl-set -p 0 -c 2 -l 10000000 -e 1
    sudo rapl-set -p 1 -c 0 -l 10000000 -e 1
    sudo rapl-set -p 1 -c 1 -l 10000000 -e 1
    (ustawienia sprawdzimy przez powercap-info -p intel-rapl)
  • kolejna opcja to regulacja parametru gamma ekranu, np.
    xgamma -rgamma 0.6 -ggamma 0.6 -bgamma 0.6

Po tych zmianach możliwe jest uzyskanie całkiem sensowego bezgłośnego środowiska, w którym jest i edytor, i przeglądarka, i różne inne podstawowe aplikacje. Niektórzy mogą mnie oczywiście uważać za „nawiedzonego linuksowca” (jest to śmieszne biorąc pod uwagę moje teksty), ale sam laptop kosztuje mniej więcej 4000-4500 PLN, i dodawanie do niego systemu za 400 czy więcej PLN jest chyba średnio sensowne w sytuacji, gdy rozwiązanie za 0.00 PLN wystarcza (największą zaś siłą Windows są gry i różne specjalistyczne aplikacje, które zazwyczaj obciążają non-stop CPU i GPU na 100% - w sprzęcie pokroju L14 nie powinny być one chyba głównie wykorzystywanymi programami, gdyż wtedy totalnie zmarnujemy największy atut, jakim jest duża bateria).

Czy więc L14 nie jest przypadkiem przerostu formy nad treścią? Jaki jest sens kupowania lapka z „mocnym” procesorem Intela i oszczędzanie go?

Fakt, że systemy z małym N5000  do części moich zadań mogłyby być wystarczające, ale nie będą, bo tam producenci chyba postawili za punkt honor sobie usunięcie z nich jakiegoś ważnego elementu (a to ekran jest paskudny, a to bateria mała).

Dobrze skonfigurowany L14 (ale z systemem typu Open Source) wydaje się być dosyć równorzędnym konkurentem nawet dla MacBook Air (w części zastosowań) i zjada na śniadanie wiele Chromebooków czy laptopów z naklejką Intel Evo. Dostajemy ciszę, temperatury do 60C, niezły ekran, szybkie działanie, szybką komunikację i dużo h na baterii. Nie ma tu garbu Microsoftu (obecny Windows to nie system z 2001, który po prostu fruwał i dawał sporo możliwości konfiguracji), nie ma przywiązania do Apple (dysk nie jest wbudowany na stałe), i właściwie jedynym problemem pozostaje obecność Intel ME. Ciekawe, że czegoś takiego nie zaproponowali ani Chińczycy ani Amerykanie, a konstrukcja przyszła z Tajwanu (podobnie ciekawe jest to, że to Tajwańczycy stworzyli koncepcję Swifta 1).

Tak przy okazji, dlaczego nie wybrałem sprzętu z Ryzenem? Próbowałem, ale po pierwsze modeli z Ryzenem 5xxx jest mało, po drugie nikt nie daje tak dużej baterii, po trzecie Ryzen nie jest nadal tak „rozpracowany”, a na końcu wreszcie wciąż nie zawsze zapewnia takich doświadczeń jak Intel (tryb idle).

W swoim poprzednim wpisie zauważyłem też, że celem nadrzędnym firm jest zarabianie. Dzięki pracy jednych ludzi inni mają pieniądze. Nie ma w tym nic złego, trzeba tylko pamiętać o jednej rzeczy. W teorii zarabiać należy na rzeczach poprawnych moralnie. To oczywiście prowadzi do pytań typu: czy płacenie 1 USD pracownikowi w Azji jest wystarczająco ludzkie? Czy zarabianie na ciągłym leczeniu ludzi zamiast ich wyleczeniu jest dobre czy złe? Nie podejmuję się udzielić na to odpowiedzi, chcę tylko przypomnieć, że żołnierze w historii wiele razy też „tylko wykonywali rozkazy”. Na swoim blogu próbuję pisać tylko o rzeczach technicznych i trzymać się lewej strony krzywej Dunninga-Krugera - jeżeli ktoś potrafi mi udowodnić konkretnymi liczbowymi argumentami, że się mylę, to z chęcią skoryguję zresumpcjonuję (?) swoje zdanie. A na głupie wojenki religijno-systemowe nie mam ochoty tracić czasu, życia i energii – uważam, że te są uprawiane przez ludzi, którzy zazwyczaj nie mają nic mądrego do powiedzenia.