mwiacek.comColorColor | Mobile  
Dlaczego Open Source się nie przyjęło? Czyli o Papuasach, biurokracji i innych rzeczach (2021)
Submitted by marcin on Sun 01-Aug-2021

polski
polski blog
salon24.pl
Linux
Windows



Załóżmy, że jakiś rekord (nazwijmy go X) wymaga 1 MB do zapisania swojej historii. W tej sytuacji 1024 rekordów wymaga 1 GB, 1048 576 rekordów (czyli 1024 x 1024) potrzebuje 1 TB, a 100 milionów 100 TB.

Przeciętny dysk twardy w komputerze, czy to domowym, czy służbowym, ma dajmy na to 0,5 – 1 TB. Można sobie założyć, że taka przestrzeń kosztuje ok. 100 PLN (nie wszyscy mają SSD, a ceny tych nieustannie jednak spadają).

100 x 100 PLN = 10 000 PLN

Przemnóżmy to razy 10 (profesjonalny sprzęt kosztuje więcej) - dostaniemy 100 000 PLN. Do tego dochodzi oczywiście koszt sprzętu na samą bazę danych, serwisy i zapewne serwer www (więc powiedzmy, że możemy się zmieścić w 200 000 PLN).

Załóżmy teraz, że X to PESEL. I choć wcześniej podałem tylko moje bardzo szacunkowe wyliczenia, to nawet z nich wynika jedna rzecz - dobrze przygotowany system tego typu nie powinien być bardzo drogi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mamy jeszcze koszty utrzymania i zmian (system musi działać z innymi i od czasu do czasu trzeba migrować dane).

Teraz jeden fakt historyczny - poprzednicy obecnego systemu PESEL (podaję za Wikipedią) powstawały od 1973, i podobne wielkości danych były wtedy gigantyczne.

A dzisiaj? Czy naprawdę trzeba płacić ogromne pieniądze za różne państwowe systemy?

Przez około 50 lat technologia zmieniła się diametralnie, i gdyby wdrażać tam kolejne wersje systemu Windows czy innych komercyjnych wynalazków, to koszty byłyby pewnie ogromne. Ileś razy próbowano zastąpić rozwiązania Microsoft przez Open Source w administracji (w Monachium i chyba kilka innych miejscach), i tak sobie myślę, że poza przyzwyczajeniami użytkowników i potrzebą zatrudniania pracowników z odpowiednią wiedzą (nie wystarczą praktykanci z przysłowiową pensją 2000 PLN czy 2000 Euro i podstawową znajomością najpopularniejszych rozwiązań) jednym z głównych powodów niepowodzenia mogło być to, że raz dobrze zrobionego rozwiązania nie można sprzedawać w nieskończoność.

Żeby nie było, że darmowe odpowiedniki są gorsze od komercyjnych - wystarczy tylko „wpompować” odpowiednio dużo pieniędzy na start, i potem można odcinać kupony w nieskończoność (Android, Chrome, etc.)

Ostatnio przeczytałem też następujące słowa „kiedy członkowie plemienia Papuasów (…) odwiedzili Londyn, nie mogli uwierzyć, że Londyńczycy pracują po 9-10 godzin dziennie, tylko po to, by spłacić kredyt na mieszkanie”. Myślę, że można zgodzić z artykułem, że obecne zasady pracy powstawały, gdy wzrost gospodarczy był o wiele mniejszy niż obecnie, a rakiem toczącym zachodnią cywilizację jest tzw. problem bullshit job i stawiania pieniądza / mitycznego wzrostu na pierwszym miejscu. Gdyby nie on, to kto wie, czy dzisiaj w każdym obszarze byśmy nie widzieli tylko oprogramowania Open Source.

Swoją drogą, około 2012 zajmowałem się tematem wykorzystywania XML do kodyfikacji polskiego prawa. Idea była / jest prosta i polega na tym, że kolejne pliki opisują zmiany w tekstach źródłowych (dysponując nimi możnaby bez problemu zbudować wersję obowiązującą w danym dniu). Teoretycznie w 2021 obywatele mają ślicznie wygenerowane PDF-y, ale… czy ktoś jeszcze rozeznaje się w przepisach? I czy zgodnie z ustawą o informacji publicznej nie powinniśmy dostawać plików XML, z których potem powstają PDF-y?

Warsaw Enterprise Institute opublikował wideo, na którym pokazuje szacunki dotyczące ilości opracowanego prawa od 1989 roku.

Ile to jest? 1000 stron? 10000 stron?

A guzik – ponad 420000 stron.

Już dawno temu pisałem o tym, że Kodeks Drogowy zaczyna przypominać Biblię, a ilość zasad, przepisów i uwag zaczyna powodować, że robimy coraz więcej błędów na drogach. To się dzieje też w innych dziedzinach.

Gdy więc z jednej strony czytam o nowych systemach (np. SI2PEM, dzięki któremu można sprawdzić przewidywany poziom smogu elektromagnetycznego), to z jednej strony się cieszę, z drugiej jednak myślę – czy wiele z nich nie jest jedynie plasterkiem na ogromną ranę? Czy nie należy przeprowadzić wpierw pracy u podstaw? Tylko czy kogokolwiek ona dzisiaj w Polsce obchodzi?